Uszkodzenia kolców i otarcia
Utrata kolców u legwana zwykle powoduje depresję jego właściciela, bo jakby nie patrzeć, nic tak chyba nie napawa dumą, jak widok długich, kolorowych, świadczących o zdrowiu i kondycji, zdobień na grzbiecie naszego smoka. Dlatego ich utrata zawsze rodzi pytanie. Czy odrosną? Otóż, to zależy! Kolce wprawdzie mają tendencje do odrastania. Chociaż zwykle są krótsze od pozostałych, to jednak rosną niemniej imponująco. Wyjątek stanowi tutaj poważny uraz, kiedy kolec odpada (bądź jest wyrwany) totalnie, włącznie z uszkodzeniem nasady. Taki kolec raczej nie odrośnie.
Przyczyny i profilaktyka.
Kolce nosowe. Każdy posiadacz legwana wie, ile razy dochodzi do jego niekontrolowanego „spotkania” z szybą terrarium albo, jak często zdarza się upadek z wysokości, podczas wspinaczek po ściankach terrarium. Pomimo dużej odporności na takie incydenty, utrata kolców nosowych lub otarcie pyska należy do bardzo częstych urazów. Niestety, w terrarium nie da się zapobiec takim urazom. Nie mamy wpływu na zachowanie naszego gada, który nagle postanowi opuścić terrarium, skacząc na szybę. Do częstych urazów dochodzi także w wolierach. Gad próbując przecisnąć się przez oczka siatki zdziera sobie kolce nosowe, a nierzadko skórę całego pyska. Aby zminimalizować takie ryzyko, powinniśmy dobrać siatkę z możliwie niedużymi oczkami. Jeśli stosujemy siatkę stalową lub z PCV, a zauważymy, że legwan robi sobie krzywdę, powinniśmy dla jego dobra, bezzwłocznie zmienić ją na niemniej estetyczną, sznurową.
Kolce grzbietowe. Utrata kolców grzbietowych to dość powszechna przypadłość, która najczęściej jest oznaką błędów hodowlanych.
Po pierwsze zalegająca wylinka. Jeśli zbyt długo nie dochodzi do pozbycia się wylinki, jej zaleganie powoduje patologie układu krwionośnego. Jeśli do jakiegoś organu nie dochodzi krew, naturalną koleją rzeczy jest jego obumieranie. Ponieważ kolce są dość mocno ukrwione, odcięcie dopływu krwi, bez wątpienia doprowadzi do martwicy. Aby uniknąć takiej sytuacji, zaleca się smarowanie kolców oliwką dla niemowląt (np. Johnson Baby), przy pomocy patyczka do uszu. W ten sposób, dobrze nawilżona wylinka powinna wkrótce zejść.
Inną częstą przyczyną "kolcowych problemów" jest niewłaściwa temperatura, w obu skrajnościach.
Wychłodzenie. Gdy legwan przez jakiś czas narażony jest na zbyt niską temperaturę, jego organizm zaczyna „ekonomiczną gospodarkę”, pompując krew głównie do najważniejszych organów, mających istotny wpływ na przeżycie. Przy wychłodzeniu, krew nie dochodzi do takich członków, jak palce, końcowe partie ogona, oraz… kolców. Jak mówiliśmy niedokrwiony narząd obumiera i samoistnie odpadanie. Podobne następstwa przynosi zbyt niska wilgotność.
Utrata kolców następuje także przy oparzeniach. Czasem lampa grzewcza znajduje się zbyt blisko wygrzewającego się legwana. Bardzo delikatne kolce grzbietowe ulegają poparzeniu i w konsekwencji, obumierają.
Zgorzel (sucha) może być następstwem uderzenia (np. podczas upadku), infekcji grzybiczych, bakteryjnych lub związanych z ogólną złą kondycją legwana. Wygłodzenie, brak witamin i minerałów, może powodować poważne problemy dermatologiczne, włącznie z odpadaniem kolców.
Kolce są także narażone na urazy mechaniczne, często z winy właściciela. Kiedy próbujemy „pomóc” usuwając zaległą wylinkę, uszkadzamy jego strukturę. Do uszkodzeń mechanicznych może doprowadzić także używanie szelek dla legwanów. Regularne zakładanie opasek uciskających kolce, może doprowadzić do martwicy kolców, dlatego doświadczeni hodowcy odradzają stosowanie nieatestowanych „uprzęży”, wręcz zalecając całkowitą rezygnację.
Uwaga! Nie należy nigdy „pomagać” legwanowi zrzucać zalegającej wylinki, poprzez jej ręczne ściąganie z kolców! Najczęściej to właśnie z tej partii ciała wylinka schodzi na samym końcu. Pod skorupką starej wylinki tworzą się przyrosty kolca. Zrywając wylinkę uszkadzamy jego strukturę i ponieważ zwykle dochodzi przy tym do uszkodzenia tkanki, oprócz zniszczenia kolców narażamy je na infekcję.
Postępowanie.
Zarówno utrata kolców, jak i otarcia, zwykle nie wymagają interwencji chirurgicznej. Jeśli rana nie krwawi, nie jątrzy się, to można z tym problemem poradzić sobie samemu. Uszkodzone miejsce smarujemy fioletem gencjany, który zasuszy i zdezynfekuje ranę. Minusem tego środka jest jego kolor, przez najbliższych kilkanaście dni, do wygojenia i wylinienia, skóra wokół urazu jest soczyście fioletowa. Innym rozwiązaniem może być np. jodopovidon (Povidon iodine), który jest na bazie jodyny. Jednak jego słabsze stężenie nie powoduje dokuczliwego pieczenia. Stosowanie tych środków przez 4-5 dni (raz dziennie) powinno zasuszyć ranę i ułatwić gojenie.
Oprócz tego, należy także zatroszczyć się o odpowiednią suplementację, traktując takiego legwana, jak osobnika "po przejściach", zwiększając okresowo częstotliwość i dawkę suplementów.